Nasze maluchy rozjechały się do nowych domów już ponad miesiąc temu i z nami została tylko jedna suczka Zazula w domu wołana Zula. Jestem pewna, że maluchy w nowych rodzinach czyją się świetnie, na dowód mogę wam pokazać zdjęcia Zwineczki.


Nasze maluchy rozjechały się do nowych domów już ponad miesiąc temu i z nami została tylko jedna suczka Zazula w domu wołana Zula. Jestem pewna, że maluchy w nowych rodzinach czyją się świetnie, na dowód mogę wam pokazać zdjęcia Zwineczki.
Szczeniaki rosną jak na drożdżach i za moment skończą 6 tygodni. To już nie są oseski, ale prawdziwe małe pieski z ząbkami jak igiełki. Wczoraj po raz pierwszy w życiu dostały kości i bardzo im się podobało.
Maluchy mają już 5 tygodni i z zapałem odkrywają świat. Staram się codziennie zapoznać je z czymś nowym. Takim jak nowe miejsce, dźwięk czy przedmiot. Odkurzacz już znają i zdążyły nauczyć się go ignorować, ale jest jeszcze całe mnóstwo rzeczy do poznania. Nie zawsze jest to łatwe, bo czasem czynniki zewnętrzne stają nam na przeszkodzie. Miałam zamiar codziennie zabierać szczenięta do ogrodu, raz na trawkę, raz na korę, a innym razem na piasek czy beton i nic z tego, bo ciągle pada deszcz. Jak na razie udało nam się zaliczyć wyłącznie trawkę, która na maluchach specjalnego wrażenia nie zrobiła.
Wczoraj jak byłam w pracy przyjechała moja siostra z super aparatem fotograficznym i razem z mamą zrobiły szczeniaczkom prawdziwą sesję zdjęciową. Widać wyraźnie, że czarna sunia podobała się siostrze najbardziej, bo zdjęć narobiła jej mnóstwo i było z czego wybierać. Więc wybrałam i teraz zobaczcie sami jakie super mamy szczeniaczki.
Przyznam wam się, że za Chiny nie wiem, czy na tych zdjęciach jest Zimbra, która jeszcze nie ma nowej rodziny, czy Zwinka, która nie tylko nową rodzinę już ma, ale nawet zdążyła już się ze swoją Panią pierwszy raz spotkać. Jedno jest pewne, na ostatnim zdjęciu są obie.
A na koniec, filmik z rudzielcem w roli głównej.
Jeszcze wczoraj szczeniaki były całkowicie zadowolone z pozostawania w gnieździe i tylko zerkały na zewnątrz, nawet nie próbując wychodzić. Przyznam się wam, że miałam nieśmiałą nadzieję, że ten stan rzeczy utrzyma się jeszcze kilka dni, bo w Piątek przenosimy się z całą ferajną na wieś, gdzie już czeka na nie przygotowany duży i komfortowy kojec + wybieg na tarasie. Niestety, dziś od rana to się zmieniło i to dość gwałtownie. Jako pierwsza wylazła Zimbra, a za nią po kolei cała reszta rodzeństwa. Efekt tego był taki, że spóźniłam się do pracy ekspresowo rozkładając większy, tymczasowy kojec i przekładając do niego maluchy. W ostatniej chwili, zrobiłam jeszcze zdjęcie.
Jak widać ucieczkowicze zmęczeni przygodami śpią.
Otworzenie oczek to moment przełomowy w życiu szczeniaka. Przedtem cały świat składał się z zapachu gniazda, a teraz widać, że jest znacznie większy. Na razie maluchy nie próbują jeszcze opuszczać bezpiecznego gniazda, ale coraz chętniej zerkają na zewnątrz.
Wciąż nie możemy się z Mamą zdecydować, która suczka zostanie z nami. Wszystkie są słodkie i z pewnością będą bardzo ładne. Z takim pochodzeniem jak ich to w zasadzie pewne, dlatego tak trudno jest nam podjąć decyzję i naprawdę żałuję, że nie możemy zatrzymać wszystkich. To jednak z oczywistych przyczyn nie wchodzi w rachubę i dlatego pozostałe maluchy muszą znaleźć własne domy. W zasadzie zostały jeszcze nie zamówione dwie suczki. Zainteresowanych zapraszam do kontaktu telefonicznego.
Maluchy skończyły dwa tygodnie i już prawie całkiem otworzyły oczka. Powoli zaczynają interesować się światem i sobą nawzajem. Na razie ich okresy aktywności są dość krótkie, ale to się szybko zmieni. Udało mi się trafić na taki czas i nagrałam wam filmik.
Dodam jeszcze, że wciąż mamy wolne suczki. Zapraszam do kontaktu telefonicznego.
W Czwartek dwunastego Sierpnia br. Wena urodziła pięć ślicznych, silnych i energicznych szczeniaczków, cztery suczki (dwie rude i dwie czarne-podpalane) i jednego pieska (czarnego-podpalanego). Poród nie był najłatwiejszy, bo maluchy wcale nie były takie małe. Na szczęście obyło się bez pomocy weterynarza, a mama i dzieci czują się świetnie.
Czas leci szybko i dzisiaj nasze słodziaki mają już 4 dni. Są wyjątkowo energiczne i dzięki mleczku oraz ofiarnej opiece mamusi, która nie chce ich zostawić samych nawet po to, żeby zjeść, rosną jak na drożdżach. Dzisiaj nagrałam filmik, jak się przepychają przy „bufecie” i porobiłam zdjęcia, więc sami zobaczcie, jakie są ruchliwe.
A tak wyglądało śniadanie Weny następnego dnia po porodzie. Full service prosto do łóżka.
Wolne zostały jeszcze dwie suczki.
Zainteresowanych proszę o kontakt pod nr. telefonu: +48 602 27 26 71.
Maluchy jeszcze się nie urodziły, ale, że są nie ulega najmniejszej wątpliwości. Wena powoli zmienia się w kulkę na nogach, a do końca ciąży zostały jej jeszcze 3 tygodnie.
Dumnym tatusiem naszych maleństw tym razem został przepiękny, czarny podpalany Spellbound’s BLACK TIE AFFAIR w domu zwany Bentley’em.
Dawno nie wchodziłam na naszą stronę i teraz mam sporo zaległości odnośnie tego, co się działo w naszej hodowli. Najważniejsza informacja, to niewątpliwie fakt, że w zeszłym miesiącu odeszła od nas nasza wspaniała i kochana interchampionka oraz nestorka rodu CHANELL CAKE Canis Venator. Miała ponad trzynaście lat, co dla psa jest już wiekiem podeszłym. Jednak miałam nadzieję, że będzie z nami nieco dłużej. Niestety, zdrowie zaczęło szwankować dość gwałtownie i musieliśmy się z Nią dość szybko pożegnać.
Jednak życie toczy się dalej i liczę na to, że wkrótce puste miejsce w naszej rodzinie, które pozostawiła po sobie Cakunia zajmie jej prawnuczka. W zeszłym roku z powodu utrudnień spowodowanych COVIDem nie zdecydowaliśmy się na ponowne krycie naszej Weny, ale teraz wszystko jest już dopięte na ostatni guzik i liczę na to, że na świat przyjdzie śliczna sunia, która będzie kolejnym pokoleniem championów w naszej hodowli.
Ale musimy poczekać, żeby zobaczyć, czy i kiedy szczeniaczki się urodzą, liczę na to, że już wkrótce Wena dostanie cieczki i nasza przygoda będzie mogła się zacząć.
Większość szczeniaków zamieszkała już ze swoimi nowymi rodzinami, a ostatnie dwa czyli XYL i X-MEN rozstaną się z nami jutro. Jednak na razie cieszę się zabawami z maluchami, tym bardziej, że po skończeniu przez nie 10 tygodni zostały zakroplone na kleszcze i teraz bez obaw mogę je wypuszczać do ogrodu gdzie szaleją aż miło w towarzystwie reszty naszej psiej rodzinki. Przy okazji mama, babcia i prababcia z zapałem uczą je psich zasad dobrego wychowania i różnych sposobów zabawy.
Poniżej zamieszczam filmiki, a w galerii kilka zdjęć.
Pomiędzy pracą, opieką nad szczeniaczkami i innymi obowiązkami, nie wiadomo kiedy od ostatniego wpisu na bloga przeleciały dwa tygodnie. Maluchy w tym czasie bardzo się rozwinęły i teraz z rozróżnieniem ich od siebie nie mamy żadnych problemów. Nie tylko dlatego, że w miarę rozwoju zaczynają wyłaniać się różnice w wyglądzie, ale przede wszystkim dlatego, że każdy malec ma inny charakter i zachowania. Wszystkie odkrywają świat i bawią się przy tym znakomicie, każdy na swój własny sposób. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z zeszłego tygodnia, więcej w galerii.
No i stało się, wszystkie szczeniaczki są już zadatkowane. Na razie maluchy mają dopiero cztery tygodnie i spędzą z nami jeszcze drugie tyle, ale wszystkie mają już swoje własne rodziny, z którymi będą w przyszłości szczęśliwe. Na razie jedzą, bawią się i z chwili na chwilę są bardziej słodkie.
Jedyny czarny-podpalany szczeniaczek w miocie nazywa się XYL i jest słodkim łakomczuszkiem, który jedzenia nie odmówi z zasady. Zobaczcie z jakim smakiem zajada domowy twarożek.
Nasze maluchy rosną bardzo szybko, dopiero co zaczęły otwierać oczka, a dziś mają już trzy tygodnie i z zainteresowaniem patrzą na świat. Powoli zaczynają się ze sobą bawić i zaczepiać mamę. Na razie te zabawy są jeszcze bardzo nieporadne i krótkie, bo maluchy mają słabą koordynację i szybko się męczą. Doskonale widać to na przykładzie XENY, która wczoraj przez siatkę obserwowała co też mama je.
Bezpośrednio po nakręceniu tego filmiku zaczęliśmy karmić maluchy świeżo zeskrobaną wołowinką. Wsuwały z zachwytem, widać, że smakowało. Jak za kilka dni wprowadzę rozmoczoną suchą karmę, to tak się zajadać nie będą.Trzeba będzie namawiać, zachęcać i wsuwać do pyszczków, tego akurat jestem pewna.
Poniżej zamieszczam filmik, jak jeden z rudych piesków pochłania swoją porcję.
Jutro szczenięta skończą dwa tygodnie. To rodzaj kroku milowego w ich życiu, bo już wczoraj pierwszy piesek zaczął otwierać oczka, a dziś już wszystkie mają skośne szpareczki. Za parę dni oczka będą już szeroko otwarte, a nasze maluchy zaczną interesować się światem na zewnątrz gniazda. Lada moment nadejdzie też czas na wprowadzenie dodatkowych posiłków takich jak twarożek, czy skrobane mięsko. Poniżej zamieszczam zdjęcie delikwenta, który jako pierwszy zaczął łypać okiem.
Więcej zdjęć zobaczyć można w Galerii.